Na finiszu roku aktywiści społeczni, znani z pogardy dla konsumpcjonizmu i demaskowania patologii na styku świata biznesu i rynku zatrudnienia, ujawniali w mediach społecznościowych ciemną stronę pracy w firmach kurierskich. Na profilach społeczników oglądamy druzgocące relacje pracowników popularnych firm dostarczających paczki. Brutalne realia życia wielu polskich rodzin. Dalekie od pustych, świątecznych kreacji, atakujących nas z billboardów reklamowych ekskluzywnej biżuterii.
Kurierzy pracują po 12, a w drastycznych przypadkach nawet 14 i więcej godzin dziennie. Każdego dnia. Również w weekendy. Normy czasu pracy? Prawa i obowiązku stron wynikające z Kodeksu pracy? Ustawodawca wyraźnie nie nadąża za niechlubnymi standardami rynku. Czytamy relacje klientów, którym paczki dostarczały dzieci pomagające rodzicom w pracy, jeżdżące z nimi na dostawy. Czytamy o kurierskich dostawczakach, z których paczki dosłownie się wysypywały. Jedna z osób opisuje kobietę z niemowlakiem zawiniętym w chustę do tzw. kangurowania, która pomagała swojemu partnerowi umieszczać przesyłki w paczkomacie. Społecznicy raportują o prośbach wysyłane przez kurierów do klientów o ocenę pracy na „same dziesiątki”, bo inaczej cały wysiłek pójdzie na marne, a o premii będzie można pomarzyć. Patologii nie ma końca. Do pracy „na kurierce” na czarno zatrudniani są, według relacji prawdopodobnych uczestników tego procederu, pracownicy młodociani w wieku 16 lat, nieposiadający prawa jazdy. To przestępstwo zagrożone kodeksowymi karami, wymagające weryfikacji przez odpowiednie organy nadzoru. Nie trzeba wiele, aby wyobrazić sobie, że łamanie przepisów ruchu drogowego, wraz ze zmęczeniem kierowców, jest realnym zagrożeniem na drogach.
Tymczasem uczestnicy i widzowie tych drastycznych relacji, polując na wyczekiwane promocje z okazji Black Friday, siedzą wygodnie z fotelu, popijają herbatę o smaku grzańca i jednym okiem spoglądają na świąteczną komedię romantyczną rodzimej produkcji. Z Allegro przechodzą na Temu, polują na kupony, bo lepiej kupić taniej niż drożej. Przepłacają tylko frajerzy.
Tempo dostarczania paczek jest coraz krótsze. Usługa 24h to nie exclusive. To standard, za który przecież nie płacimy więcej. Na stories czytamy relację kobiety, która złożyła zamówienie o godzinie 9 rano, a paczka o 21 była już gotowa do odbioru. Brzmi niesmacznie. Parafrazując plakaty sowieckiej propagandy, gloryfikujące dym z kominów kołchoźniczych zakładów przemysłowych, spaliny z kurierskich samochodów są oddechem e-commerce.
To dramat nie tylko kurierów. Spirala tego ekstremalnego wyścigu na przetrwanie nakręca cały łańcuch procesów biznesowych i podłączonych do nich ludzi. Czarne piątki, czarne weekendy i wręcz całe tygodnie przedświątecznych promocji stymulują zatrudnienie w logistyce. E-commerce generuje zwiększone zapotrzebowanie na pracowników w sklepach online, magazynach i centrach dystrybucji. Znawcy przepływów na rynku pracy wieszczą hurraoptymizm związany z prognozami o tym, że liczba zatrudnionych sezonowo wzrośnie nawet dwukrotnie. Nagłówki prasy puszą się dumą ogłaszając, że zarobki w tej branży są atrakcyjniejsze niż rok temu. To fakt, ale wynika to jedynie ze wzrostu płacy minimalnej. Nie hojności managementu. A ile właściwie wynoszą zarobki w najważniejszym ogniwie w łańcuchu dostaw Świętego Mikołaja, czyli u kurierów? Na tym strategicznie ważnym rynku wynagrodzenia sięgają do 55 zł netto za godzinę. Choć wielu spóźnialskich dopłaciłoby wszystkie pieniądze świata, by prezenty dotarły na czas…
Ogień pali się w działach finansowych, które on demand raportują zarządom wysokość kosztów i przychodów, by na bieżąco monitorować optymalizację podatkową, „nie zarobić za dużo” i nie przepalić wyniku na podatkach. Tym naprawdę można zarządzić, na przykład przerzucając sprzedaż na inny podmiot wchodzący w skład grupy. Klient nawet nie zwróci uwagi…
Ciśnienie odczuwają działy HR, które do samego końca wypłacają wynagrodzenia, rozliczają nadgodziny, premie i tłumaczą rozgoryczonym, zmęczonym presją czasu pracownikom różnicę między kwotą brutto, a netto. Brutto do garnka nikt nie włoży… W HR-ach, które szczycą się dbaniem o dobrostan i „pracoszczęście”, dwunastogodzinne dniówki to norma.
Pieniądz rządzi świątecznym czasem. Żyjemy, jakby jutra miało nie być. Kupujemy więcej i taniej, ale jako społeczeństwo ponosimy moralny koszt udręki „kurierskich” rodzin. Pamiętam to hasło, którym reklamowano karty płatnicze i z chęcią je teraz zaadaptuję: Czyste sumienie? Bezcenne.
Katarzyna Romanowska
Zdjęcie: Pexels – Kamboompics.com