Czasami, kiedy dopadnie mnie nuda, decyduje się przejrzeć niespersonalizowane listy z newsami. I za każdym razem tego żałuję. Pewnie, to jest dobry sposób, żeby wyjść z mojej strefy komfortu i znaleźć coś nowego, ale czasami cena (psychiczna), jaką muszę za to zapłacić jest zbyt wysoka. W pamięci zapadł mi jeden tytuł artykułu, który dotknął moich oczu przez przypadek podczas przewijania: „Te obiekty przynoszą pecha. Natychmiast pozbądź się ich ze swojego domu!”. Obok nagłówka – stockowe obrazki różnych przedmiotów. „To musi być żart. O co tu chodzi?” – myślę sobie. Kliknąłem. W środku – dokładnie to, co reklamowali. Więc to nie był clickbait. Szkoda.
Pokazało mi się slajdowisko ze zdjęciami tytułowych przedmiotów, było ich 11 (ja bym dodał jeszcze dwa, żeby było tematycznie). Chcesz zobaczyć wszystkie naraz? Tu nie ma tak łatwo. Jedno zdjęcie – klik – drugie zdjęcie – klik – trzecie. Pod każdym jedno zdanie. Autorka musiała się baaardzo napracować. Dzięki jej trudowi dowiedziałem się, że: stare rachunki z Biedronki przyciągają złe duchy; nie powinienem wieszać trofeów myśliwskich na ścianie (tak się chyba robiło tylko w średniowieczu); nieaktualny kalendarz przynosi niepowodzenie (ja korzystam z Kalendarza Google, więc powinienem być przykładem człowieka sukcesu), a przedmioty bez pary przyciągają pecha (musiałbym wyrzucić wszystkie moje skarpety). Na końcu – trzeba wyrzucić swoją starą miotłę, która wg. autorki symbolizuje pracę i uwięzienie w domu. Wątpię, żeby takie miotły można było jeszcze kupować w sklepach.
Ten artykuł jest dla mnie zagadką. Myślałem: „Ironia? Satyra? Może ASZdziennik znowu próbuje mnie wystraszyć?”. Otóż nie. To tylko pani Joasia T. Wpatrywała się we mnie na załączonym zdjęciu, a ja w nią. W jej oczach próbowałem znaleźć odpowiedź na pytanie: „dlaczego”? Ona mi nie odpowiedziała, więc próbowałem gdzie indziej. Znalazłem wiele podobnych artykułów: „Jak odpędzić z domu złą energię i przywołać dobrobyt? – poznaj stary rytuał!”, lub „Pięć symptomów wskazujących na to, że ktoś rzucił na ciebie klątwę”. To nie jest clickbait, to jest coś innego. O wiele gorszego. To taki… idiotbait. Ale jeśli to jest idiotbait, a ja w to kliknąłem, to co to o mnie mówi?
A może właśnie taki był plan? Sprowokować ludzi, którzy nie mogli uwierzyć swoim oczom, którzy musieli kliknąć i dowiedzieć się, czy taki artykuł naprawdę może powstać w XXI wieku. A ja kliknąłem, i to aż 11 razy! Więc w takim wypadku gratuluję autorce – zadanie wykonane. Jednak jakoś wątpię w tą moją teorię.
Może gdzieś w tym tłumie researcherów, dziennikarzy i innych ludzi parskających śmiechem, znajdzie się jedna, łatwowierna staruszka, która po przeczytaniu tekstu wyrzuci swoje pechowe przedmioty przez okno. Wydaje mi się, że ostatniej nocy nawet widziałem na niebie jedną miotłę. Siedziała na niej jakaś pani i przelatywała nad moim dachem. Wyglądała trochę jak autorka artykułu…
Aha. Więc o to w tym wszystkim chodziło.
Mateusz Paweł Radwański